jestem pod ciaglym wrazeniem jak bardzo mozna przyzwyczaic sie do swojego kartona na centralnym ?
no ok, moze przesadzam, ale niech mi ktos wytlumaczy jak to jest - narzekasz na swoja robote, narzekasz na miejsce gdzie mieszkasz, narzekasz na ludzi, na pogode - wszystko Cie wkurwia...
postanawiasz to zmienic, sprzedac lodowke jak Wojtek Cejrowski i jechac w pizdu na drugi koniec swiata ...
a potem zaczynasz stwarzac problemy - ze jednak lubisz swoja robote, ze nie mozesz wynajac mieszkania bo Ci go szkoda, bo rodzina bedzie smutna .... kurwa ....
no ale mniejsza z tym, w sumie przekaz tego posta jest taki - zamiast fajnej grupy kilku ludzi okazuje sie ze bede emigrowal (mocne slowo) w 2 osoby ... nie zebym narzekal - akurat ciesze sie z takiego towarzystwa, tylko nie rozumiem jak bardzo mozna sie przywiazac do swojego kartona i nie chciec sie przesiasc do czegos fajniejszego ? chociazby kartona w miejscu gdzie jest cieplo i nie pada snieg przez 5 miesiecy w roku ?
Od dawna wszystko mnie wkurwia i od dawna myślę, by zrobić to co Ty. Ciągle coś jednak staje na przeszkodzie, chociaż z perspektywy widzę, że wszystkie one były po coś. Chociaż fakt, że przed rzuceniem wszystkiego nasz umysł i przyzwyczajenia bronią się mocno i wcale nie ułatwiają podjęcia decyzji. Dlatego bardzo trzymam za Ciebie (Was) kciuki.
OdpowiedzUsuńA ja sama, póki co, zacznę od porzucenia świątecznej tradycji, bo to mnie wkurwia, coroczna farsa, przylepione uśmiechy i sztuczne rozmowy...