Do wylotu zostało już dokładnie 51 dni i niecałe 5h :) Motywacja do pracy jest już w zasadzie zerowa, wiec jedyne co podtrzymuje mnie przy życiu w biurze to coraz dłuższe przerwy na kawe i lunch :)
Ale do rzeczy - udało nam sie w końcu określić skąd zaczynamy zapoznawać się z am. pd. - dość logicznie - postanowiliśmy od samego południa -
Ushuaia :)
Jedyny minus jest taki, że w momencie kiedy w Polsce zacznie się wiosna, w tej części świata własnie zaczyna sie jesień. Więc nie wykluczone, że nasz ambitny plan sporej liczby trekkingow w patagonii może skończyć sie szybciej niż zakładany pierwotnie miesiąc czasu :)
Zobaczymy, nawet jeśli bedzie lał deszcz, temperatura spadnie do okolic 0-5 stopni i tak bede wniebowzięty po uwolnieniu się od wiecznego krawata, nieszczerego usmiechania sie do klientow i garbienia nad laptopem przez wiele godzin dziennie ;)