wtorek, 22 lutego 2011

poranna droga do fabryki

Czy ktos jeszcze tak sie czuje idac codziennie rano do pracy - niekoniecznie doslownie fabryki :) ??


A dla rownowagi - tak wracajac w piatek po pracy ?

to chyba oznaka, ze zle dobralem dotychczasowa sciezke zawodowa ;)

33 dni

zostalo dokladnie 33 dni i kilka godzin do wylotu :)
pierwszy cel jaki zalozylismy to buenos aires - niestety na razie tylko jako miejsce przesiadkowe - dalej Ushuaia i patagonia :) kazdy, kto slyszy gdzie zaczynamy - puka sie w glowe :) wyjezdzac z Polski, gdzie wlasnie bedzie konczyla sie zima do miejsca gdzie wlasnie bedzie zaczynala sie zima ? i do tego z namiotem ?!?! plus jest taki ze dotrzemy tam, akurat jak bedzie konczyl sie high season - co oznacza ze bedzie latwiej o tanszy nocleg albo o nocleg sam w sobie :)

Tak wiec poczatek jest ustalony - co dalej - cholera wie - prawdopodobnie gdzies po kilku tygodniach wrocimy do buenos - wg wszelkich opinii - warto tam zostac na dluzej niz jedna noc :)

piątek, 4 lutego 2011

już luty :)

Do wylotu zostało już dokładnie 51 dni i niecałe 5h :) Motywacja do pracy jest już w zasadzie zerowa, wiec jedyne co podtrzymuje mnie przy życiu w biurze to coraz dłuższe przerwy na kawe i lunch :)

Ale do rzeczy - udało nam sie w końcu określić skąd zaczynamy zapoznawać się z am. pd. - dość logicznie - postanowiliśmy od samego południa - Ushuaia :)
Jedyny minus jest taki, że w momencie kiedy w Polsce zacznie się wiosna, w tej części świata własnie zaczyna sie jesień. Więc nie wykluczone, że nasz ambitny plan sporej liczby trekkingow w patagonii może skończyć sie szybciej niż zakładany pierwotnie miesiąc czasu :)

Zobaczymy, nawet jeśli bedzie lał deszcz, temperatura spadnie do okolic 0-5 stopni i tak bede wniebowzięty po uwolnieniu się od wiecznego krawata, nieszczerego usmiechania sie do klientow i garbienia nad laptopem przez wiele godzin dziennie ;)