drugi dzien w buenos wlasnie sie konczy, jestem pod meeega wrazeniem zajebistosci tego miejsca, jednoczesnie musze przyznac ze jest stanowczo zbyt europejskie jak na kontynent na ktorym sie znajduje :) znacznie bardziej przypomina mieszanke wiednia i neapolu niz cokolwiek z am. pd czego sie spodziewalem, ale i tak jest mega fenomenalne :)
ale po kolei - podroz sama w sobie - mega meczaca - od wejscia na jedno lotnisko do wyjscia z drugiego - rowno 24 godziny- troche za dlugo, ale to dopiero poczatek - przejazd do miasta - zamiast shuttle busem za ok 50 pierdolniczkow ( generalnie nazwa lokalnej waluty w kazdym kraju gdzie jestem - wynalazek kolezanki liliany P :) przejazd lokalnym autobusem za 2 pierdolniczki - czasowo pewnie z 3 razy dluzej :) potem poszukiwanie hostelu - co mimo, ze sezon na ta czesc swiata juz podobno sie skonczyl - spore wyzwanie
jutro o ok 5 rano wylatujemy do ushuaii, co oznacza, ze z bardzo przyjemnych sloneczny dwudziestu kilku stopni przejdziemy w strefe kilku stopni i wiatru, wiec mozliwe ze buenos zobaczymy ponownie szybciej niz zakladalismy pierwotnie :)
..... czyli jak postanowilem rzucic wszystko w cholere i wyniesc sie do ameryki lacinskiej :)
środa, 30 marca 2011
niedziela, 27 marca 2011
D-DAY
no doczekalem sie dnia w ktorym sie ruszamy :) przeprowadzka zakonczona 2,5 h przed wylotem wiec wszystko w normie :) tak wiec postaram sie regularnie wpisywac co i gdzie sie dzieje !!!
czwartek, 24 marca 2011
czwartek, 17 marca 2011
10 dni
zostalo szczeliwie juz tylko 10 dni :) ostatnie dni w pracy to spore wyzwnie - absolutnie nie moge sie skupic na tym co powinienem - skupiam sie na tym na czym chce :)
ostatnie szczepienia, ostatnie zakupy - lekarstwa, pokrowiec na plecak, sandaly i inne drobiazgi :)
najwiekszy problem to przeprowadzka - opuszczenie mieszkania z nazbieranymi w nim przez dluzszy czas rzeczami to dobre kilka wieczorow/popoludni dodatkowej pracy ;/
po za tymi drobiazgami - wizja soczystego steka podlanego dobrym lokalnym winem w buenos sprawia, ze wszystkie drobiazgi sa nieistotne :)
a potem oddalone od cywilizacji rejony patagonii :)
wszystko to pisanne z za biurka w deszczowej i pochmurnej warszawie wydaja sie troche zbyt piekne zeby byly prawdziwe :)
ostatnie szczepienia, ostatnie zakupy - lekarstwa, pokrowiec na plecak, sandaly i inne drobiazgi :)
najwiekszy problem to przeprowadzka - opuszczenie mieszkania z nazbieranymi w nim przez dluzszy czas rzeczami to dobre kilka wieczorow/popoludni dodatkowej pracy ;/
po za tymi drobiazgami - wizja soczystego steka podlanego dobrym lokalnym winem w buenos sprawia, ze wszystkie drobiazgi sa nieistotne :)
a potem oddalone od cywilizacji rejony patagonii :)
wszystko to pisanne z za biurka w deszczowej i pochmurnej warszawie wydaja sie troche zbyt piekne zeby byly prawdziwe :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)