no dobra, troche minelo czasu od momentu ostatniego dostepu do sensownego netu ;) w miedzyczasie spedzilismy 5 dni w parku narodowym torres del paine (zdjecia pojda osobnym postem, tak jest mi latwiej sie ogarnac ;) pogoda calkiem udana, deszcz glownie w nocy, i wbrew poczatkowym prognozom pogody - obylo sie bez mrozu ;) teraz dzien chilloutowy w calafate - pyszne argentynskie wino (aha - przemieszczamy sie dosc plynnie pomiedzy chile i argentyna ;) w cenie jakiej w polsce nie uswiadczysz nawet przyzwoitego wloskiego sikacza ;)
pogoda w koncu jest bardziej turystfriendly - wczoraj byl pierwszy dzien kiedy od czasu bunos aires moglem przemiesczac sie po ulicy w t-shircie bez ryzyka hipotermii albo przynajmniej porzadnego kataru :) w zwiazku z rosnaca awersja do zimna, prawdopodobne jest wczesniejsze przetransportowanie sie w cieplejsze rejony, docelowo prawdopodobnie kolumbia ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz